DIGITAL: https://wmg.lnk.to/BreslauHardcorelyrics: Zdechły Osa @zdechly_osaBrodka @missbrodkaguitar:Zdechły Osa @zdechly_osaproduction: Dendi @dendimadeitAet
Liryka nie jest striptizem. Poeci nie uprawiają wierszowania. Poezja nie służy ocieraniu łez. A nazywanie wiersza wolnym to zwykłe niechlujstwo... To miała być niewinna rozmowa o balladach z tegoroczną laureatką Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej – a o mało nie doszło do morderstwa. [Opis wydawcy] 22 piosenki i wiersze oraz jedna proza – wszystkiego akurat tyle, by powstał elektryzujący „album” muzyczno-poetycki autorki, która od dłuższego czasu rozwijała w swej twórczości balladowy żywioł. Frazy tomu osaczają czytelnika melodyjnym rytmem i kojącymi aluzjami, by znienacka wykonać idealne mordercze pchnięcie. Znajdziemy tutaj miłość, zdradę, używki i dancingi, słodkie upojenia i gorzkie doświadczenia, a przede wszystkim śmierć, różne jej fortele i zapowiedzi. Można tej płyty słuchać w kółko – poezja Podgórnik jest nie do zdarcia!Grzegorz Przepiórka*: Marto, gdzie wakacjowałaś w tym roku? Od czego musi odpocząć poeta? A może inaczej… od czego się uwolnić, bo vacatio to dosłownie uwolnienie? Czy to jest również urlop od pisania wierszy?Marta Podgórnik: Jak każdy, pisarz potrzebuje czasem urlopu od rzeczywistości. W moim przypadku w zupełności wystarcza sobotnia prywatka raz na jakiś czas, w towarzystwie przyjaciół, dżin z tonikiem, szum starych płyt, taniec, śmiech, flirt. Innymi słowy, raczej wolność do niż wolność tak poważnie mówiąc, nie muszę się od niczego uwalniać. Mam bardzo dobre, szczęśliwe i spokojne życie. Pisanie z kolei (jak każdy tzw. wolny zawód) jest takim rodzajem pracy, który nie generuje urlopów, chorobowego, rent czy emerytur. Dwadzieścia cztery na siedem. To trudna, często niewdzięczna praca, bez materialnych udogodnień i bez szczególnego splendoru. Jednak gdy decydujesz się podążyć za swoim powołaniem, niedogodności nie mają znaczenia, ba, mogą nawet stanowić masochistyczny walor. Zawodowe pisanie to po prostu zawodowa praca, jak każda inna. Hobbystycznie z kolei, czyli „po godzinach”, bardzo lubię gotować, pływać i czy lektura wierszy może być vacatio? Dlaczego warto czytać poezję?Pytanie z gatunku nieodpowiadalnych. Dla jednych lektura to wakacyjna rozrywka, przejaw pozytywnego snobizmu, emanacja intelektualnych potrzeb… dla drugich – życiowa potrzeba. W moim przypadku to także praca. A jeszcze inni nie czytają wcale. Nie można do tego nakłonić, zmusić, nauczyć, ale i nie można zniechęcić. Kto ma gen czytania, będzie czytał, nie zastanawiając się, czy warto. Sportowca byś zapytał, czy warto uprawiać sport, albo kucharza, czy warto gotować?Z premedytacją zaczynam od podstaw, bo przecież oboje wiemy, że o poezji powszechnie niewiele się wie, jeśli nie powiedzieć wprost, że traktuje się ją lekceważąco, jako coś nie do końca poważnego, niepraktycznego, poza tym niezrozumiałego, wymagającego zbyt wiele czasu w dzisiejszym pędzącym świecie. Tymczasem ostatnio powiedziałaś: „Poezja rzeczywiście zmienia świat – pozostańmy w tej głębokiej nadziei”. Niby jak zmienia czy też mogłaby zmieniać? Nie przeginasz? Jak przekonałabyś tych, którzy z ironicznym uśmieszkiem machają ręką na „wierszyki”?Przekonałabym ich, pokazując czek na sto tysięcy złotych, towarzyszący statuetce Nagrody im. Wisławy Szymborskiej, i dodając, że tę nagrodę od siedmiu lat poetki i poeci otrzymują dzięki temu, że Wisława Szymborska otrzymała w 1996 roku Literacką Nagrodę Nobla. W tym samym roku, będąc nastolatką, debiutowałam książką „Próby negocjacji” jako laureatka Konkursu im. Jacka Bierezina, organizowanego przez łódzki oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, którego Szymborska była choć czek jest spory, a statuetka piękna, to tylko pieniądze i tylko statuetka. Kiedy odbierałam swoje laury z rąk wspaniałych kapituł złożonych z wybitnych znawców i popularyzatorów literatury współczesnej, na widowni i przed telewizorami byli moi bliscy, rodzina i przyjaciele, którzy stanowią najwspanialszą nagrodę, jaką można dostać w doczesnym życiu. To z nimi oblewałam sukcesy i przepłakiwałam porażki. Odkąd pamiętam, definiowałam siebie jako pisarkę, wiedziałam, że tak po prostu będzie. Wymarzyłam sobie, napisałam takie życie, które się spełnia. Ale nie mam pewności, czy tak by się stało, gdyby nie ogrom wsparcia i inspiracji, kiedy trzeba było podejmować niełatwe życiowe decyzje. Na własnym przykładzie i na własne oczy widziałam, jak poezja zmienia świat; jeśli chociaż dla kilku osób stał się bogatszy, a może po prostu bardziej do przyjęcia, łatwiejszy do zniesienia, a nawet polubienia – to już wystarczy, aż że obronimy sam sens wierszowania. Nadal jednak pozostaje zarzut, że poezja jest często trudna do zrozumienia, choć to jej prawo taką być. Dla mnie zetknięcie się z twórczością nieznanego wcześniej poety to jak nauka języka obcego. Jak się do poezji nie zrazić – i nie rzucić tomikiem o ścianę po przeczytaniu pierwszego wiersza – a ośmielić? Jak czytać poezję? A może nie sposób się tego nauczyć?Ależ nie ma przymusu czytania poezji. Ktoś nie lubi, zraził się, nie kręci go – w porządku. Czy jest przymus kibicowania drużynom piłki nożnej? Albo piłki wodnej? Czy jest przymus pieczenia ciast? Wreszcie, czy istnieje przymus nauki języków obcych? Ja nie kumam fizyki teoretycznej i nigdy nie pojęłam do końca zasad koszykówki, ale czy to znaczy, że fizyka teoretyczna i koszykówka są trudne do zrozumienia? Dopóki dziennikarze termin „pisarstwo” zastępują terminem (sic!) „wierszowanie”, dopóty będą pokutować zbolałe stereotypy o życiowych nieudacznikach składających niedorzeczne rymy. Zapewniam cię, jesteśmy zwykłymi ludźmi, uczciwie wykonującymi swoją pracę. Różnica tylko taka, że dla niektórych praca jest jednocześnie miłością; miłość zaś nie oczekuje wzajemności. Praca w języku przynosi wymierne korzyści społeczne i cywilizacyjne, ale darujmy sobie wykład o pożyteczności sztuki, nie miejsce to i czas na truizmy. Ja uprawiam ją i konsumuję czysto egoistycznie, po prostu daje mi to nauczał, że są dwa rodzaje wolności: „od” i „ku”. Ty wolność twórczą realizujesz nie jako ucieczkę od formy, ale zmierzanie ku formie. Dostarczasz wierszy formalnie wymagających ballad, sonetów. Nie chcę bynajmniej umniejszać wierszowi wolnemu, to też jest rodzaj formy. Czego wyrazem jest ta dbałość o formę?To, co ty nazywasz – w potocznym, niestety ze szkoły wywiedzionym znaczeniu – „wierszem wolnym”, z mojego pisarskiego i redaktorskiego punktu widzenia jest zwykłym niechlujstwem. Bo wiersze, parafrazując klasyka, „zawsze są wolne”. Zapis formalny niewiele tu ma do rzeczy, a gatunkowe szeregowanie jest bardzo pozorne. Nazwij mnie konserwatystką, wezmę to za komplement; rzeczywistość przedstawiona ciąży ku porządkowi, którego chaos jest aż i tylko elementem. Przekroczenie formy jest przekroczeniem pozornym. Prawdziwe przekroczenia odbywają się w językowym kontredansie formy i treści. Lub – bądźmy nieco patetyczni – w zbioru, za który otrzymałaś Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej, to „Mordercze ballady”. Dlaczego ballady? Dlaczego akurat w tym gatunku postanowiłaś wybrzmieć? A może jest zupełnie inaczej, to nie poeta wybiera gatunek, ale gatunek wybiera poetę?Ballada, jak sonet, psalm czy pieśń, jest funkcją przekazu zmienną i umowną. Bardziej stanem ducha niż formalną ramą. Więc powiedzmy, że mój stan ducha jest sonetyczny, balladowy, sestynowy itd. Posiadam w mym skromnym warsztaciku różnorakie narzędzia wyrazu, więc używam ich naprzemiennie, zależnie od chwilowych potrzeb. Jeśli napiszę poczytny kryminał albo harlequina, to i tak wciąż będę ja. To autorki słuchacie, nie jej wiersz w „Morderczych balladach”, pt. „Mój wiersz”, zaczyna się tak: „Na nazwisko mam Podgórnik, nazywają mnie Marteczką”. Gdzie przebiega granica prywatności w poezji? Na ile to, co w wierszu zawarte, oddziela się od poety? Migotliwe to bardzo, bo nie wiadomo, czy mamy do czynienia z Martą Podgórnik, porte-parole Marty Podgórnik, a może jakąś jeszcze inną wyobrażoną/przeobrażoną Martą Podgórnik. Z innymi rodzajami literackimi nie ma tylu niejasności. W reportażu mamy do czynienia z prawdą (cokolwiek by to znaczyło), w powieści z fikcją (bywa, że prawdopodobną). A w poezji?Ponieważ twoje pytanie jest delikatnie denerwujące, odpowiem bardzo krótko i bardzo na temat: w żadnym gatunku literackim nie ma tak wysokiego stężenia „prawdy”, jakkolwiek by ją pojmować i definiować, co w poezji. Liryka nie jest striptizem, bo ma gdzieś publiczność. Nie jest obliczona na efekt. I zawsze jest konfesyjna. To najintymniejsza formuła wypowiedzi. W wierszu stajesz sam przed sobą, tu udawanie się kończy. To jak, powiedzmy, miłość. Wszystko jest nagie i jasne.„Miłość – i to jest może największe zwycięstwo poezji ciągle obecnej – chce być mimo wszystko na pierwszym miejscu i w poezji, i w życiu, i w różnych odsłonach – w całym możliwym skomplikowaniu i w prostocie” – powiedziała w laudacji Dorota Walczak-Delanois, przewodnicząca kapituły Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Faktycznie miłość jest najbardziej jaskrawym tematem w twojej książce, raz po raz następuje poprzez nią zaczarowanie i odczarowanie świata. W ostatecznym rozrachunku przeważa to drugie: „Do widzenia domku złud!” – piszesz w wierszu „Karnawał”. Czy „Mordercze ballady” nie są epitafium po śmierci miłości?Nie są. Bo tu nie ma ostatecznego rozrachunku – zarówno miłość, jak i śmierć są konstruktami umowności. Owe, jak je nazwałeś, „zaczarowania” i „odczarowania” składają się na niedającą się ułożyć kostkę Rubika. Ot, życie. Szereg małych na poziomie tekstu? Zależy, co kto uważa za „śmierć” (miłości) czy też śmierć w ogóle. Na płycie „Murder Ballads” Nicka Cave’a znajdziemy też cover Dylanowskiej ballady „The Death Is Not The End”. Odsyłam wątpiących do tej uroczej aranżacji. Miłość zawsze pokonuje śmierć, i jest na nią skazana, tak już jest ten świat właściwie pozostaje po odłożeniu twojej książki? Ja dostrzegam pomiłosne pobojowisko i z góry przegrany wyścig ze śmiercią – „I wiem, że piszę sonet, że śmierć mnie dogoni”. Odczarowanie i nic w zamian. Tylko czy taki realizm jest do wytrzymania? A może pozostaje poezja na otarcie łez?Ty odebrałeś tę poezję na swoich zasadach, szanuję to i nie bardzo wiem, jak ci odpowiedzieć. Wydaje mi się, że w dobrze napisanej książce poetyckiej dostrzegamy to, co już od dawna dostrzegaliśmy, lecz dla każdego będzie to czymś innym. Ilu czytelników, tyle odczytań. Więc „pomiłosne pobojowisko”, „z góry przegrany wyścig ze śmiercią” itd. to już raczej twoja narracja, nie moja. Nie wiem, czy „realizm jest do wytrzymania”, ja jakoś wytrzymuję. A poezja nie służy ocieraniu łez – temu służy jeszcze na chwilę do formy. Rymować i nie otrzeć się o banał to jest jednak sztuka, i to dość ryzykowna. Podobnie korzystać z dawnych form i nie otrzeć się o tanią repetycję. Masz na to jakąś metodę? Jak działa twój system ostrzegawczy? A może raczej korzystasz z zewnętrznego audytu osób, którym podsuwasz wiersze do lektury? Krótko mówiąc, skąd wiadomo, że wiersz jest dobry?Bezbronna wobec tak postawionego pytania, zacytuję klasyka: „Piszę co myślę i co czuję/ nawet, jeżeli się rymuje”. Nie mam systemu ostrzegawczego, mam słuch, wiedzę, potrzebne narzędzia i doświadczenie oraz wolę i ochotę. Pracowitość. Tyle wystarczy. Nie pokazuję nikomu wierszy przed ukończeniem książki, bardzo rzadko publikuję „zajawki” w prasie literackiej. Dlaczego ktoś miałby za mnie odwalać moją robotę? W końcu to ja biorę odpowiedzialność za to, co piszę i publikuję. A co do „skąd wiadomo, że wiersz jest dobry?”. To jak w tej klasycznej, acz prawdziwej, zaręczam, przypowieści, kiedy to dziewczyna pyta matkę czy babcię – skąd będzie wiedziała, że to prawdziwa miłość? Odpowiedź brzmi: po prostu będziesz wiedzieć. Tak samo jest z wierszem.„Podziękować jurorom, jakby na tym lub na tamtym świecie coś zależało od nich”. To fragment z „Laudacji na Wybrzeżu” z tomu „Zawsze”. Jakie znaczenie ma dla ciebie Nagroda im. Wisławy Szymborskiej?Ma bardzo duże znaczenie. Z wielu względów, wzniosłych, jak i przyziemnych. Ze względu na osobę patronki. Ze względu na to, że statuetkę odbierałam z rąk Kapituły składającej się z wybitnych znawców i propagatorów poezji. Ze względu na to, że przede mną uhonorowani zostali autorzy, których bardzo cenię i uważam za godną reprezentację współczesnej liryki polskiej. Także dlatego, że każdy z nas, jakkolwiek niechętnie się do tego przyznaje, potrzebuje potwierdzeń. Zawodowo uprawiając literaturę wysoką, nie otrzymuje się ich zbyt wiele. Każda recenzja, sprzedany egzemplarz, zaproszenie czy nominacja do nagród mają znaczenie. Chociaż gdyby ich nie było, i tak robilibyśmy swoje. Język jest bezwzględnym nałogiem. Na bezludnej wyspie, mając absolutną pewność, że nikt nigdy nie przeczyta, pisałabym patykiem po cię łączy, a co dzieli z Szymborską w kontekście poezji? Masz ulubiony wiersz z jej repertuaru? Którzy poeci są ci szczególnie bliscy? I jeszcze jedno: czyją twórczość młodego pokolenia byś polecała? Wiadomo bowiem, że Słowacki wielkim poetą był, ale z rozpoznawaniem współczesnych autorów, nie mówiąc o debiutantach, bywa już dużo mnie oceniać ewentualne związki – czy raczej zapośredniczenia – mojej poezji z poezją noblistki. Mam wiele ulubionych jej wierszy. Ale, nawiązując do dalszej części twojego pytania: bardzo wiele autorek i wielu autorów jest mi bliskich, na różnych poziomach owej bliskości. Bo ci, z którymi czuję pokrewieństwo formalne, językowe, poglądowe, to niekoniecznie ci, których najbardziej lubię czytać. Ale staram się czytać wszystko, co wpadnie mi w ręce, nie tylko poezję, rzecz jasna, i nie tylko literaturę wysoką. Gdybyś spytał, jak wygląda mój dzień, odpowiedziałabym, że głównie czytam, czasami piszę, reszta to przerywniki świadczenia usług na rzecz świata mnie jeszcze, co robi poeta, gdy nie pisze wierszy i nie wakacjuje. Jak uprawia prozę życia, z czego żyje? Zdaję sobie sprawę, że to pytanie niezbyt w punkt, bo nagroda miała też swoją przyjemną finansową stronę. Ale chcę trochę utrzeć nosa tym, którzy poezję mają za najbardziej niepraktyczne zajęcie na świecie – niech wskażą kogoś, kto potrafi zainkasować „bańkę” w jeden przede wszystkim pytanie osobiste, a na takie z zasady nie odpowiadam w ramach rozmowy o literaturze. Moje łóżko, stół i portfel są moje. Odpowiem ci zatem bardzo ogólnie. Większość koleżanek i kolegów po fachu ma lub stara się mieć prace związane mniej lub bardziej z literaturą czy kulturą. Wykładają na uczelniach, uczą w szkołach, pracują w redakcjach, wydawnictwach, instytucjach kultury, galeriach, bibliotekach. Jako freelancerzy tłumaczą, redagują, recenzują, piszą do czasopism. To zresztą chyba normalne, że pracuje się zgodnie ze swoimi umiejętnościami i predyspozycjami. Nagrody pieniężne czy stypendia, owszem, zdarzają się. Ale nie każdemu i nie co roku. Najbardziej lukratywne nagrody poetyckie można dostać tylko raz. I zaręczam ci, nikt z nich nie żyje i nikt nie oblicza budżetu w oczekiwaniu na nominację. Nie sztuka zainkasować sto tysięcy w jeden wieczór, sztuka co miesiąc mieć średnią krajową. Pisarz żyje jak każdy inny, pracuje, zarabia – raczej mniej niż więcej, choć to zawsze jest relatywne, zależy od potrzeb – mieszka, robi zakupy, zmywa naczynia, żeni się, rozwodzi, jeździ na wakacje. Mit poety przeklętego, rozbijającego się po knajpach i romansującego ze wszystkim, co się rusza, nas, pisarzy, po prostu podczas Festiwalu Miłosza, byłaś gwiazdą wieczoru. Niebawem znów czeka cię podobna przyjemność, bo 14 września w ramach festiwalu Stacja Literatura 24 planowany jest twój benefis. Zapraszasz? I czego można się poza tym spodziewać podczas najbliższej edycji festiwalu?Z festiwalami Biura Literackiego, jak i z wydawnictwem Biuro Literackie, związana jestem niemal od początku, ponad dwadzieścia lat. Więc jakże mogłabym nie zapraszać? Nawet sceptyczni wobec przedsięwzięć Artura Burszty muszą przyznać, że realizowany niezmiennie od tylu lat, początkowo w Legnicy, potem we Wrocławiu, a obecnie w Stroniu Śląskim festiwal jest jednym z najważniejszych w Polsce. Czego się spodziewać? Niespodziewanego. Premier książek uznanych autorów – na kilka sama czekam z niecierpliwością – spotkań panelowych, prezentacji młodszych, w każdym razie ode mnie, autorek i autorów, gości z zagranicy, a do tego dużo muzyki i dużo zabawy w pięknych okolicznościach przyrody. Przede wszystkim to możliwość poobcowania z ludźmi podobnymi do siebie. Atmosfera w Stroniu będzie jak na literackim Woodstocku.*Grzegorz Przepiórka – ukończył filologię polską (edytorstwo), kulturoznawstwo (Instytut Badań Literackich) oraz Polską Szkołę Reportażu. Pasjami czyta, podróżuje i przeprowadza wywiady. Autor artykułów – na temat książek, filmów, miejsc – oraz nielicznych wierszy. Zastępca redaktora naczelnego w periodyku ramach tegorocznej edycji festiwalu Stacja Literatura 24 Marta Podgórnik będzie mieć spotkanie jubileuszowe – w sobotę, 13 września o godz. 18:00. Więcej szczegółów spoczynkuŚnisz mi się, życie po hydroksyzynieNa czarnych kartkach białym atramentemNudnawo-wartkie, powleczone pleśniąRodem z ogrodów nietrafnych powtórzeńNurzam się we śnie, daję nura w pościelKróliczą norę zarośniętą plączemI tylko jestem tym, co mam na koncieI tylko lekcją, której nie wyciągnęŚnisz się powoli, a jesteś naprawdęW żołnierskich słowach kardiologa, w kadrachŁapanych nagle nad pieśnią przyszłościZanurzam palce i zanurzam włosyI biorę w usta wielki haust na zapasI idę w ciebie, jak gdybym szła w gościKarnawałSzepnij: żegnaj, mój kochankuCzas miłosną zewrzeć pieśńArmatura o porankuTyle kantów trzeba znieśćNasz karnawał dobiegł końcaDogorywa poszum falWoda jest jak krew stygnącaI niczego już nie żalO poranku gasną światłaPrzed śniadaniem pada wzwódSzybki paw i złota ćwiartkaOt, i całe rendez-vousKiedyś stały tu imperiaSzersze niż zagony mapLecz ktoś w czułość wpuścił czerwiaKtóry tylko jadł i jadłSzepnij: wszystko będzie dobrzePtasie trele zdławią strachJak cudownie żyć samotniePleśń zahacza już o dachPierwszy taniec skrzypią płytyChodnikowe, klaszcze brukDo widzenia jak nikt z nikimDo widzenia, domku złud![Kochali Cię profesorowie]Kochali Cię profesorowie i gwiazdorzy rocka,Lecz Ty, ciemnooka, nie umiałaś do dnia, kiedy przepełniły Cię smutek i że czujesz smutek. Smutek, że tak Cię książęta w drogich samochodach,I tacy, którym hojnie żyrowałaś Cię pewien lekarz, kardiolog, mocno, że w ogóle nie chciał Cię radości na nic, tyle kartek w taryfiarze, barmani i Cię źli chłopcy i mężczyźni z klasą,Lecz Ty, złamanoserca, nie umiałaś kochałaś jedynie nie swojego wybierałaś rzeki, mając wszystkie możliwość publikacji wierszy dziękujemy wydawnictwu Biuro Literackie. Do widzenia przyjaciele podkład + linia mel.MP3 • Do widzenia przyjaciele - podkład własny. Aranżacje na zamówienie www.BawSieZNami.com Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
Data publikacji: 2004-07-23 02:05 Wydrukowano z serwisu Właśnie tu na tej ziemi, młody harcerz meldował G D C G Swą gotowość umierać za Polskę Tak, jak ty niesiesz plecak, on niósł w ręku karabin W sercu miłość, nadzieję i troskę Może tu w Nowej Słupi, Daleszycach, Bielinach Brzozowymi krzyżami zanczony Swą dziewczynę pożegnał nic nie wiedząc, że tylko Kilka dni życia mu przeznaczone Refren: Naszej ziemi śpiewajmy, ziemi pokłon składajmy Taki prosty, serdeczny, harcerski Niechaj echo poniesie tę balladę rajdową W nowe jutro i przyszłość nową Na pomniku wyryto, że szesnaście miał wiosen Ze był śmiały, odważny, radosny Kiedy padał płakała cała puszcza jodłowa Nie doczekał czekanje tak wiosny I choć on nie doczekał, to nie zginął tak sobie Przetarł szlak, którym dzisiaj wędrujesz Kiedy tak przy ognisku śpiewasz sobie balladę Tak jak on w sercu ojczyzne czujesz Refren
Bardzo trudno jest podążać przez życie w pojedynkę. Mając przy sobie bliską osobę, która nas rozumie, wspiera, dzieli z nami zarówno chwile radosne, jak i tr Tekst piosenki: Już nie wyjdziemy z tego ogrodu klamka zapadła w głęboki sen nic już nie widzę z wysokich schodów schodzi do ciebie niebieski cień Nigdy nie mogłem sobie przypomnieć tego co jeszcze nie stało się tego co we mnie zostanie po mnie zanim powieki przysypie śnieg Nie zabieraj mi - na do widzenia tamtych kilku chwil nie zamieniaj Jeśli naprawdę kiedyś nadejdziesz panie obłoków ptaków i szkła zabierz mi wszystko co tylko zechcesz zabierz mi wszystko niewiele mam Nie zabieraj mi - na do widzenia tamtych kilku chwil nie zamieniaj Ten który pierwszy rzucił kamieniem nie był bez winy pamiętam smak kolor ucieczki przed własnym cieniem pamiętam teraz czego mi brak Więc nie zabieraj mi na do widzenia tamtych kilku chwil nie zamieniaj może będę mógł z nich zbudować całkiem inny świat inne słowa Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Trubadurzy: Top 3. 1. Znamy się tylko z widzenia. 2. Przy dolnym młynie. 3. Kasia. Tłumaczenie piosenki „Znamy się tylko z widzenia” artysty Trubadurzy (Trubadurzy) — polski tekst przetłumaczony na angielski.

numer podkładu: 7171 Wołosatki OpisWOŁOSATKI - harcerski zespół wokalno-instrumentalny - powstał w 1974 roku. Prezentuje i popularyzuje walory turystyczne kraju, a zwłaszcza Bieszczadów. Zespół wpisuje się swoją twórczością i akustycznym brzmieniem w nurt piosenki turystycznej i poezji śpiewanej. Grupa prezentuje przeważnie utwory własne, kultywując ideę śpiewania wielogłosowego, łącząc jednocześnie tradycję ze współczesnymi kierunkami muzyki. Muzycznie poruszają się w stylistyce ballady, bossanowy, bluesa, reggae, country, rock`n rolla. Proponujemy dziś podkład MIDI i audio/mp3 do piosenki z płyty 'Wołosatki III' wydanej w 1992 r., która może być przydatna na rozmaitych akademiach, np z okazji zakończenia roku szkolnego - BALLADA POŻEGNALNA NA DO WIDZENIA. Polecamy! Fragment tekstu:BALLADA POŻEGNALNA NA DO WIDZENIA - Wołosatki Tonacja G-dur INTRO: / instrumental / Pora już radosny kończyć śpiew, odejść stąd, przez szare życie nieść tę melodię ulotną, jak wiatr, w słowach tych zaklętych kilka prawd. To jest nasza ballada na DO WIDZENIA, na lepszy los, pogodny sen, przychylność gwiazd. Nim czas, złośliwy czas wszystko pozmienia, żegnamy was, żegnamy was. Nim czas, złośliwy czas wszystko pozmienia, żegnamy was, żegnamy was. uu...

Od widzenia do widzenia Lyrics{Zwrotka 1: Dobo ZdR} Znów o szóstej rano wstaje, ogarniam się i lecę (Lyrics)
To zapewne jakaś forma, której małpa, jako w poezji niekumata, zwyczajnie nie zna, a co za tym idzie - nie powinna się o niej wypowiadać. Tak się jednak składa, że wyżej wspomniana wredna jest i basta! W swojej więc wredocie pokusi się o ocenę i będzie w niej wyjątkowo surowa. Co ja mówię, surowa! Będzie nieokiełznana i pozwoli sobie na miażdżącą krytykę, ot, co! Ad rem więc. Zacznę od plusów dodatnich, bo jest ich w wierszu sporo, a mianowicie są zauważalnie powtórzenia celowe, mające na prawdopodobnym celu swój cel. I rymy są bardzo fajowskie, co małpie, jako rymowanej escetce, pozwoliły dobrnąć do końca, z poczuciem pewnej nienasyconej sytości. Jest też rytm, który powoduje, że czyta się rytmicznie, co zapewne potrafią dostrzec tylko najwytrawniejsi krytycy... A co do plusów ujemnych? Mam tylko jeden, choć - jak to zwykle w sprawach nieziemskich, do których poezję bez pardonu zaliczam, bywa - plusy ujemne lubią występować w trzech, a nawet w czterech osobach. Oto one:Leon Gutner pisze: ↑05 lut 2020, 16:52a w innym lepszym świecie Leon Gutner pisze: ↑05 lut 2020, 16:52a teraz między nami Leon Gutner pisze: ↑05 lut 2020, 16:52a gdzieś w połowie drogi Leon Gutner pisze: ↑05 lut 2020, 16:52a krzyk zmęczonych kruszyn A ja to już więcej żadnych plusów nie widzę. O wszystkich napisałem najrzetelniejszą prawdę, za którą serdecznie żałuję i poprawić się postanawiam. Leonie -
. 490 451 212 210 75 662 308 433

ballada na do widzenia tekst