Gdybam gdyby to nie było na niby Gdybam gdyby to nie było na niby Gdyby, gdyby to nie było na niby Gdyby świat cały Obrósł w niebieskie migdały Gdyby Magik byłread more Fokus - Echo chords lyrics
Co Nowego? Nowe Teksty Nasze magiczne encanto, Disney [recenzja]Jak ocenił film Pawełek? Okładka miesiąca: lipiec 2022Chmielewski wybiera okładkę miesiąca King's Man: Pierwsza misja, DVD, Fiennes [recenzja]Jak film ocenił Pawełek? Księgi Magii, Gaiman, Bolton [recenzja]Jak ocenił komiks Słoński? Candyman, remake, rasizm, horror [recenzja]Jak film ocenił Pawełek? Zapowiedzi Lipiec Sierpień Wrzesień Reklama Reklama Nowe Plansze Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein? Magiczna 7 #02: Przeciwko wszystkim Imperatyw Thanosa Nowe Imprezy Rumia Comic Con 2022 Miejsce: Rumia, Stacji Kultura, Starowiejska 2 Kiedy: 2022-09-10 MFKiG 2022 Miejsce: Łódź, Atlas Arena, Bandurskiego 7 Od: 2022-09-24 Do: 2022-09-25 Forum Alei Komiksu Sandman. Tom 6: Refleksje i przypowieści Deadpool #03: Weasel idzie do Piekła Dr Stone #17 Venom. Tom 2 Kaczogród. Carl Barks. Ogromna maszyna i inne historie z lat 1959–1960
Kuban- gdyby kiedy - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Wygrywać nie jest prosto, ja na przykład walczę kolejny dzień z chorobą dziesiątkującą mężczyzn – przeziębieniem. Jakiego oręża używam w tej nierównej wojnie, nie zdradzę Wam, nie wiem o której Admin puści tekst i jaka grupa wiekowa go przeczyta. Sęk w tym, że nie ma prostej recepty na sukces, a szczególnie już w świecie NBA. Właśnie dlatego spróbujemy ją stworzyć. Remember the Name Może pamiętacie utwór Remember the Name grupy Fort Minor, który choć opowiada o osiąganiu laurów w branży muzycznej, to został zaadoptowany również przez NBA do promocji playoffs, bodaj w 2006 roku, a także w grze NBA Live. Refren w wolnym tłumaczeniu brzmi tak: Dziesięć procent szczęścia, dwadzieścia procent umiejętności. Piętnaście procent skoncentrowanej siły woli. Pięć procent przyjemności. Piętnaście procent bólu. I sto procent powodów by zapamiętać to imię. Proporcje można mieszać wedle uznania, ale coś w tym przepisie jest: szczęście, umiejętności, koncentracja i ból, czyli codzienność profesjonalnych sportowców albo zwyczajnie: ludzi, którzy pragną coś znaczącego w życiu osiągnąć. To wszystko plus przyjemności, sława, używki, które u takiego Lamara Odoma osiągnęły poziom 99% by ostatecznie doprowadzić go do upadku. Dodajmy: upadku z wysokiego C. Zobaczcie jak wielki był to talent. 208 cm! Kolejny przepis na sukces daje nam na tacy reklama butów ze stajni Air Jordan, a wypowiada go sam Michael. Dobrze wiem, że nad fabułą tego spotu pracował cały sztab ludzi, a His Airness zapewne tylko otrzymał tekst do przeczytania, ale mimo to, gdy poranek jest ciężki, a dzień wydaje się nie do pokonania, puszczam sobie ten właśnie wytwór geniuszu myśli marketingowej. My pain was my motivation Może to moja wina. Może sprawiłem, że myślałeś, że wszystko przychodziło mi łatwo gdy, tak nie było. Może przekonałem Cię, że moje wsady zaczęły się na linii rzutów osobistych, a nie na siłowni. Może myślałeś, że każdy oddany przeze mnie rzut decydował o zwycięstwie, że moją grę oparłem o błysk, a nie o ogień. Może to moja wina, że nie widziałeś, że to porażki dawały mi siłę, a ból był moją motywacją. Myślałeś, że koszykówka to dar od Boga, a nie coś, nad czym pracowałem każdego dnia mojego życia. Może zniszczyłem grę, a może Ty szukasz wymówki. Znów jest to pewien schemat, powtarzany nam zresztą od dzieciństwa – pracuj ciężko, a dostaniesz. Bez pracy nie ma kołaczy, jaka praca taka płaca, na kaca najlepsze praca. Otóż nie, możesz urobić się po łokcie i nic nie osiągnąć, niestety tak to wygląda. Gdyby wszyscy słuchający kolejnych “coachów” uczniowie osiągali sukces, świat stałby się stracony dla przegranych. Dość jednak piosenek i reklam, czas na własną receptę sukcesów w NBA. Co zrobić, co zrobić z tym mistrzostwem? Pacers, Hornets, Thunder, Nets, Grizzlies, Jazz, Phoenix, Pelicans, Clippers, Nuggets, Magic, Wolves i w końcu Raptors. Od ognia, głodu i wojny zachowaj ich Panie. Racz dać im mistrzostwo i wieczne spoczywanie. Oto litania przegranych organizacji, nie jest ich mało, prawda? A przecież każdy menadżer, każdy gracz, właściciel, maskotka i masażysta pracują wspólnie w pocie czoła by osiągnąć sukces tożsamy z finałem NBA. Zostają na sali po godzinach, planują transfery, wymyślają nowe tańce i fikuśne masaże, a mimo to nic. Nic się nie zmienia. Lecz choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, to nie udźwigną, taki to ciężar. Zastanówmy się w końcu nad skomponowaniem obiecanej recepty, skoro modły, jak widać, nie pomagają. Star power Uważam, że do NBA nie trafia się przez przypadek. Oczywiście, zdarzają się pomyłki, zawyżenie czyjego potencjału przez skautów, kłopoty psychiczne czy wypalenie zawodowe (Andrew Bynum, Charles Barkley). Każdy więc zawodnik prezentuje dość wysoki zestaw umiejętności czysto koszykarskich. Część z nich wręcz wybitny i to Ci gracze zostają gwiazdami ligi. Dopiero jednak boski pierwiastek, instynkt zabójcy i zdolności przywódcze tworzą Franchise Playera. Znów jednak nie ma tu pewności, że nawet tego kalibru człowiek zapewni Ci mistrzostwo. Kawhi Leonard wprowadził Toronto do finałów. LeBron, choć z pewnością jest książkowym wręcz przykładem Franchise Playera, nie dał Lakers nawet zasmakować playoffs. Małym drugiem: ten lek nie działa bez połączenia z dawkami innych gwiazd, wyrobników, weteranów i młodzieży. Defense/offense Atak przyciąga fanów, obrona wygrywa mistrzostwa mawiali, no cóż… to jak yin i yang, Jaś i Małgosia, Asterix i Obelix. Jedno bez drugiego nie istnieje, a kluczem jest balans i odpowiednie wykorzystanie zdolności graczy. Warriors słyną z ataku, a Wielkiego Wybuchu na Dinozaurach dokonali dziś dzięki obronie. Toronto przed bitwą z wojownikami wygrywało wszystkie batalie obroną właśnie, w ataku bazując jedynie na wielkich dłoniach Leonarda. Małym drukiem: Nie przedawkuj ani jednego ani drugiego. Za duża ilość obrony powoduje powstanie na czole wysypki układającej się w kształt niedźwiedzia Grizzly, z kolei przeszacowanie ataku skutkuje plamami Nuggetsa. Chemia Gdzie kucharek sześć, tam ponoć nie ma co jeść, a w NBA mamy pięciu koszykarzy w wyjściowym składzie i oczekujemy od nich przykładnej współpracy. Większość z nich na którymś etapie swojej kariery była liderami, we własnym mieście, na uczelni, a teraz musi podporządkować swoje ego dla dobra drużyny. Nastolatkowie powinni dogadać się z weteranami, “gangsterzy” z kujonami, a wszystkich ma wysłuchać trener. Relacje te dodatkowo obostrzone są przez gigantyczne pieniądze i obserwowane przez głodnych sensacji dziennikarzy, a za ich pośrednictwem kibiców. Będąc w szatniach NBA, gdzie stałem w tłumku dziennikarzy i nie były to wcale prywatne sytuacje, i tak czułem, która drużyna się lubi, a która ze sobą tylko pracuje. To po prostu widać. Małym drukiem: W celu wytworzenia dodatkowej chemii wybierzcie się na przejażdżkę bananem, łódką lub innym pojazdem wodnym. Dużo się śmiejcie, palcie cygara i wrzucajcie to na Instagram. Zdrowie Możesz dobrać idealny kolektyw, umiejętności graczy się uzupełniają, a po meczach ruszają razem na koktajl proteinowy. Gwiazdor wspiera wchodzących z ławki, a weterani dają przykład młodzieży. Wszyscy spotykają się razem na Święto Dziękczynienia i uczęszczają z żonami do teatrów. Gdybam, gdyby to nie było na niby, gdybam gdyby to nie było na niby… Nawet jeśli spełniłyby się wszystkie sny menadżerów (Celtics) a wkradłyby się kontuzje kluczowych dla rotacji koszykarzy, to mistrzowskie pierścienie powędrują na zdrowe palce przeciwników. Nie chodzi tu nawet o wykluczenie z rozgrywek zawodników uważanych za gwiazdy, ale o stratę tak zwanych “glue guys” czy kilku istotnych “zadaniowców”. Przypomnijmy sobie jak grali Warriors pozbawieni Greena w finałach 2016. W tym roku również rotacja mistrzów nie wygląda zbyt wesoło, a problemem nie są kopnięcia w krocze przeciwników, ale kontuzje właśnie. Małym drukiem: Pij mleko, badaj się profilaktycznie i przede wszystkim – jedz czosnek. Motywacja Potrafili znaleźć ją w sobie gracze z Gdyni, którzy odrobili 18 punktów straty z pierwszego meczu i wygrali przed własną publicznością ze Stelmetem Zielona Góra 105 do 80, zapewniając swojemu miastu trzecie miejsce w lidze. Niełatwo szukać motywacji gdy przegrywasz mecz za meczem, nie jest to też prosta sztuka gdy od lat utrzymujesz się na szczycie. Golden State walczą o mityczny Three-peat, a Raptors… właściwie o wszystko – renomę, kontrakt Kawhi i związaną z nim przyszłość organizacji. Małym drukiem: Puść sobie reklamę “Maybe” Jordana za każdym razem gdy nie chce Ci się wyjść na trening. Umiejętności – u mnie jest dość ich, jak zwykli mawiać panowie z Trzeciego Wymiaru, dodając wersety o jedzeniu i gnieceniu kości. Moi drodzy – to są finały NBA. Cała historia bieżącego sezonu skumulowana na, mam nadzieję, przestrzeni siedmiu znakomitych spotkań. Umiejętności jest tu dość, nadszedł czas oglądania i zarwanych nocy. Małym drukiem: Kawa, przekąski, prezent dla żony, ciemne okulary w pracy, kawa, cola. Niezdrowa dieta doda Ci sił w walce z sennością. [Grzesiek S]
. 60 198 682 784 509 70 53 29
gdybam gdyby to nie było na niby tekst